Jak co miesiąc w Mikołowie 7 października w specjalnym medycznym ambulansie zaparkowanym nieopodal Placu Synagogi można było oddać krew.
Tym razem akcja nie była zbytnio udana, gdyż pobrano zaledwie 2250 ml szkarłatnej substancji od pięciu dawców, wśród których były dwie kobiety.
Jednym z donatorów był 48-letni mikołowianin Marek Staroń. Jego przygoda z krwiodawstwem trwa od 15 lat, a do swojego szlachetnego czynu, jak mówi, nie przykłada żadnej wzniosłej ideologii. Po prostu pomaga.
Regularnie, kiedy tylko może, krwią dzieli się też Piotr Gorol. Ma 28 lat i za sobą kilkanaście pobrań. Pracuje w KWK Budryk.
Nie każdy, kto zgłosi się do krwiobusu, zostawia w nim swoją krew. Trzeba wypełnić ankietę i pozytywnie przebrnąć konsultację lekarską. W ten piątek zarejestrowało się 15 osób (w tym 5 kobiet).
Wśród niedopuszczonych znalazł się 18-letni student AWFu z Mikołowa Fabian Grzegorczyk. Kiedy zaczepiłem go w trakcie wypełniania ankiety, zaśmiał się, gdyż dzień wcześniej, gdy opowiedział mamie o zamiarze oddania krwi, kazała mu ona być miłym na wypadek spotkania reportera Gazety Mikołowskiej. Miała być to jego druga donacja, a nie doszło do niej z uwagi na niewłaściwy poziom płytek krwi. Jak nam powiedział, krew oddawał jego tata, a kiedy przestał móc to robić, on postanowił przejąć po nim pałeczkę. (WalKa)
Drodzy Mikołowianie
Tematem największej wagi w październiku była trudna sytuacja Centrum Zdrowia i troska o przyszłość Szpitala Powiatowego.
Więcej…